czwartek, 2 października 2008

Uroczystość beatyfikacyjna - nasze świadectwa



Poprosiłam kilka osób, aby opisały swoje przeżycia związane z uroczystościami beatyfikacyjnymi ks. Michała Sopoćki. Dziś zamieszczę pierwsze dwa:

"Nie wiem, od czego zacząć…może od tego, że dane mi było uczestniczyć razem z białostocką młodzieżą na nocnych czuwaniach, które odbywały się w piątek i w sobotę przed tą wielką niedzielą. Przez te dwie ostatnie noce razem z moimi przyjaciółmi mogłam rozważać niepojętą tajemnicę Miłosierdzia. Zrozumiałam, jak trudną drogę musiała przejść s. Faustyna i ks. Michał głosząc tak trudne dla rozumu ludzkiego, lecz pełne miłości Przesłanie. Jak bardzo trzeba zaufać Jezusowi i codziennie powtarzać słowa; JEZU UFAM TOBIE, by rzeczywiście móc być głosicielem Bożego Miłosierdzia dla każdego człowieka.
Niedziela… sektor B3, niby blisko, ale i tak postanowiłam być wcześniej, by mimo wszystko zadbać o dobrą widoczność ;-) od 9.30 czuwanie.- .Jeszcze bardziej zrozumiałam jak Niepojęte i WIELKIE jest Miłosierdzie Boże.
Ok.11 rozpoczęła się Msza Św. To wspaniałe uczucie, gdy stoisz wśród tysięcy ludzi i razem z nimi możesz dziękować za dar kapłaństwa ks. Michała i za to, że Bóg obdarzył go tak hojnie swoimi łaskami. Dziękowaliśmy, także za to, iż ks. Michał pozostawił po sobie wciąż żywe ślady swojej działalności na ziemiach Białegostoku. Osoba Błogosławionego porywa nasze serca, do pielęgnowania w sobie żywej chęci głoszenia Miłosierdzia Bożego… Podczas Mszy Świętej modliłam się o to by wraz z moją chęcią serca spłynął na mnie deszcz łaski, która będzie mnie umacniać w głoszeniu przede wszystkim swoimi CZYNAMI Orędzia Bożego Miłosierdzia. Pod koniec Mszy usłyszeliśmy słowa, iż Miłosierdzie trzeba głosić w codzienności, w domu, w rodzinie, w szkole, parafii….
Także, tak umocniona słowami, które mogłam usłyszeć podczas Beatyfikacji i Komunią Świętą odeszłam spokojnie z sektorów, by w prawdziwej rzeczywistości być Apostołką Bożego Miłosierdzia…
„O Niepojętym Miłosierdziu Bożym, będę śpiewać na wieki….
Przed wszystkim ludem..”
Lawenda"


"Uroczystości beatyfikacji nie przeżyłam tak jak bym chciała, gdyż byłam tam jako pomoc medyczna. Największe wrażenie wywarły na mnie śpiewy. Wykonywano proste piosenki typu: " O Panie Tyś moim pasterzem", w których mógł uczestniczyć lud oraz wykonywane były utwory wielogłosowe. Nadawały one podniosły charakter tej uroczystości i sprzyjały modlitwie. Druga bardzo ważna rzecz, która sprawiła, że ta Msza była niesamowitym przeżyciem było odprawienie jej w j. Łacińskim. Nie było problemu ze zrozumieniem wszystkich słów, gdyż każdy uczestnik otrzymał książeczkę z tłumaczeniem.
Magda P."
Kolejne świadectwa już wkrótce ;)

Brak komentarzy: